niedziela, 8 czerwca 2014

Sado - dzień drugi

Dzień drugi na wyspie Sado - zdjęciowo. Przypominam zaglądającym, że dzień ten rozpoczął się na legalnym kempingu (bez wody), a potem po przejechaniu rowerami 82 kilometrów, czyli całej długości wyspy, często też w terenie górzystym, skończył się przymusowym postojem na dzikim obozowisku przy świątyni.
(7.06.2014)

Turystyczna kuchenka z butlą gazową kupiona w Kioto przydała się po raz pierwszy.


















Połączone skały (jak Meoto Iwa).  




Z mejla w tym dniu:

Kolejny kemping okazał się niewypałem i musieliśmy szukać czegokolwiek na rozbicie namiotów. Znaleźliśmy kawałek trawnika przy świątynce w lesie, przy mało uczęszczanej drodze. Zaczekaliśmy na ciemność i rozbiliśmy się. Teraz leżymy już w namiotach i cicho sza!








Dziś jeszcze ukaże się trzecia część relacji o pobycie na Sado i w ten sposób będziemy na bieżąco z naszymi podróżnikami. Zapraszam. Gosia. :)

5 komentarzy:

  1. A to powsinogi!
    Niech Was te rumaki dalej szczęśliwie niosą. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod opieką bóstw bezpiecznie. Piękne zdjęcia i Japonia jakiej nie ma w popularnych przewodnikach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Japonia której nie zadeptuja watachy turystów
    Po minach włóczykijów widać że nie zrażeni będą przeć dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ta swiatynka bardzo malownicza. w ogole cala wyspa maownicza. Czy do jedzenia sa tylko te zupko-kluchy? bo ze zdjec wyglada, ze wszystko na glucho zabite. Aaaa - i jeszcze pytanie? Jak Wy przez tunele jezdzicie? ale w sumie sama sobie odpowiedz daje - niewazne, nie widac zadnych samochodow! Chodzi mi glownie o bezpieczenstwo jezdzenia po tunelach....

    OdpowiedzUsuń
  5. ...te pomarańczowe kwiatki wyglądają jak nasze smolinosy... ;)

    OdpowiedzUsuń