Dzień drugi na wyspie Sado - zdjęciowo. Przypominam zaglądającym, że dzień ten rozpoczął się na legalnym kempingu (bez wody), a potem po przejechaniu rowerami 82 kilometrów, czyli całej długości wyspy, często też w terenie górzystym, skończył się przymusowym postojem na dzikim obozowisku przy świątyni.
(7.06.2014)
(7.06.2014)
Turystyczna kuchenka z butlą gazową kupiona w Kioto przydała się po raz pierwszy. |
Połączone skały (jak Meoto Iwa). |
Z mejla w tym dniu:
Kolejny kemping okazał się niewypałem i musieliśmy szukać czegokolwiek na rozbicie namiotów. Znaleźliśmy kawałek trawnika przy świątynce w lesie, przy mało uczęszczanej drodze. Zaczekaliśmy na ciemność i rozbiliśmy się. Teraz leżymy już w namiotach i cicho sza!
Dziś jeszcze ukaże się trzecia część relacji o pobycie na Sado i w ten sposób będziemy na bieżąco z naszymi podróżnikami. Zapraszam. Gosia. :)
A to powsinogi!
OdpowiedzUsuńNiech Was te rumaki dalej szczęśliwie niosą. :)
Pod opieką bóstw bezpiecznie. Piękne zdjęcia i Japonia jakiej nie ma w popularnych przewodnikach.
OdpowiedzUsuńJaponia której nie zadeptuja watachy turystów
OdpowiedzUsuńPo minach włóczykijów widać że nie zrażeni będą przeć dalej :))
ta swiatynka bardzo malownicza. w ogole cala wyspa maownicza. Czy do jedzenia sa tylko te zupko-kluchy? bo ze zdjec wyglada, ze wszystko na glucho zabite. Aaaa - i jeszcze pytanie? Jak Wy przez tunele jezdzicie? ale w sumie sama sobie odpowiedz daje - niewazne, nie widac zadnych samochodow! Chodzi mi glownie o bezpieczenstwo jezdzenia po tunelach....
OdpowiedzUsuń...te pomarańczowe kwiatki wyglądają jak nasze smolinosy... ;)
OdpowiedzUsuń